1.09.2010

73

Zdaje się, że kiedy w zamierzchłej przeszłości zaczynałam swoją przygodę z komputerem, obsługa klawiatury przy użyciu jednej ręki była smutną i zawstydzającą, ale jednak normą. Gdy dziś na moim lewym ramieniu spoczywa śpiący królewicz w welurowym pajacu, rozmiar 62, z żenującą aplikacją na piersi, pisanie jedną ręką znajduję jako czynność wysoce skomplikowaną i wymagającą nadużywania klawisza backspace. I wulgaryzmów także. Niemniej – piszę. I jest to swego rodzaju awans w kategorii multiskill-mother.



Syn gwałtownie odchyla głowę w tył, nie zwalniając żelaznego uścisku szczęk, okalających moją osobistą pierś. Syczę z bólu i strofuję małego bulteriera, który – jak się okazuje – już dawno smacznie drzemie. I, co najzabawniejsze w tej krótkej historii, jest to w zasadzie jedyny problem (problem???), jaki aktualnie mamy z karmieniem.
Z przeistoczenia się noworodka w pełnoprawnego niemowlaka wynikają, ogólnie rzecz biorąc, same plusy. I choć znakomita część z nich ma swoje źródło w galopującym rozwoju młodego człowieka, są i takie, które wywodzą się z coraz lepszej kondycji psychicznej matki. I ten stan rzeczy cieszy niepomiernie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz