24.06.2009

3

Oczekujemy na wynik jego egzaminu. Egzamin jest dwustopniowy i przejście do etapu drugiego uzależnione jest od zaliczenia etapu pierwszego. Mąż ma już generalnie powyżej uszu egzaminów wszelkiej maści i trudno mówić o jakimkolwiek entuzjazmie z jego strony. W ogóle słowo "entuzjazm" jest tu chyba mocno nie na miejscu, gdyż mąż tak naprawdę marzy o wyniku negatywnym, by następnego dnia nie musieć oglądać twarzy wyjątkowo nieprzyjemnego osobnika, wbijać się w garnitur i w ogóle ruszać się z domu.
Pech chce, że pierwszy etap zalicza.
Oglądając w Intenecie listę z wynikami łapie się za głowę i zrezygnowanym tonem użala się:
- No nie... Będę musiał k***a buty zakładać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz