22.06.2009

2

Jeden z tych dni, które dodają skrzydeł.
Biegam po domu mocno podekscytowana, jak zawsze wtedy, gdy zamierzam w mistrzowski sposób załatwić natłok spraw. Z reguły przy takim nastawieniu nie przyjmuję do wiadomości, że coś może się nie udać, więc spirala pozytywnego szału nakręca się samoczynnie.
Mąż pyta leniwie o moje plany na ów dzień i o przyczynę podniecenia.
- No, ja dziś zamierzam podbić świat, ogólnie... – odpowiadam w pośpiechu, próbując upchnąć do torby kilkadziesiąt ankiet w sztywnej teczce formatu A4.
Mąż skrzywił się nieco i nie pytając o dalsze szczegóły akcji odparł:
- Rany... Już się boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz