16.07.2013

127

- A KOGO BARDZIEJ KOCHASZ: MAMUSIĘ CZY TATUSIAAA...? - padło pytanie. Jednak padło, choć żyłam blisko 3 lata w ułudzie, że w XXI wieku już nie padnie. Że się wyczerpało, wyświechtało, nabrało złej sławy i się zmieniło w relikt przeszłości. Otóż nie.
W gruncie rzeczy otrzymałam świadectwo własnego ograniczenia oraz braku ciętego języka w gębie w sytuacji podbramkowej.

Syn patrzył w osłupieniu na ciotkę N., raz po raz zerkając na mnie w poszukiwaniu wybawienia z opresji. Podejmował już w swoim stosunkowo krótkim życiu sporo ważkich decyzji, głównie dotyczących wyboru nadzienia naleśnika, koloru spodni bądź trasy spacerowej, niemniej jednak postawiony przed takim kalibrem - odpadł. Ostatecznie skwitował niezręczność krótkim "Babę" i sprawnie zmienił temat, w czym entuzjastycznie go wsparłam.

---

Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, syn wdrapał mi się na kolana i patrząc mi głęboko w oczy zapytał zupełnie poważnie:
- Mamusiu, czy ty jesteś zdrowa?
Gul. Kłucie tu, kłucie tam, wieczne niedospanie, mrowienia, zawroty, kołatania... Sumienie w jednej chwili wyrzygało mi wszystkie zaniedbania i zagroziło kościstym paluchem, po czym zastukało nim w kalendarz, wskazując termin ostatniej wizyty w gabinecie lekarskim, mocno już przykurzony.
- Nie wiem... mam nadzieję, że tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą a mroźne ciary przebiegły po moich plecach.
- Dlaczego masz nadzieję??? - dociekał syn.
Bo nie mam pewności? Bo bardzo chcę? Bo to ważne, być zdrowym? Bo nie wyobrażam sobie obciążyć cię takim doświadczeniem, jak groźba rozłąki.

Przywołana do porządku i sromotnie zawstydzona przez trzyletnią mądrość skrupulatnie zaplanowałam trasę po instytucjach medycznych. Nie na za tydzień, nie na kiedyś. Na już.
Czego i Wam życzę.
Bo licho nie śpi. O.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz