7.02.2010

22

Moje doskonałe samopoczucie czasem mnie dziwi. Ciśnienie 98/50 wydaje się w ogóle nie kolidować z faktem, że od rana roznosi mnie energia. I że w ogóle nie potrzebuję napić się kawy, żeby od rana majstrować przy zmywarce, preparować dwudaniowy obiad i opieprzać męża o zaschnięte na kuchennym blacie plamy z keczupu.

Za oknem zaś wciąż ten sam, monotonnie biały krajobraz. Mam dość mrozów, elektryzujących się ubrań, niecałych 30% wilgotności w mieszkaniu, lodowiska zamiast parkingu i zmieszanej z błotem soli w przedpokoju. Tegoroczna zima zdecydowanie przegięła pałę, zarówno pod kątem temperatur, jak i czasu utrzymywania się pokrywy śnieżnej.
Pociesza jedynie fakt, że słońce nie świeci już na przestrzał przez całe mieszkanie. I że wracając od fryzjera o 17:00 nie muszę być zdana na miejskie latarnie, by się przypadkiem nie potknąć, lub nie wdepnąć… w coś.

Ponieważ słodycze to ostatnia rzecz, o której w ciąży marzę, to gdy mowa o przekąskach, ograniczam się do wielozbożowych herbatników, które nie dość, że efektywnie koją głód, to jeszcze wzbogacają moją dietę o jakże cenne teraz mikro- i makroelementy. Podobno wzbogacają.
Mąż podżera. MOJE ciastka. Mimochodem podkrada jedną paczkę za drugą i naiwnie wierzy, że nie widzę. Łapiąc winowajcę in flagranti, recytuję krótki i rzeczowy ochrzan i wyrzucam, że okrada mnie i dziecko z żelaza.
- Potrzebujesz żelaza? – zagaduje mąż z anielskim uśmiechem na ustach, z których sypią się wielozbożowe okruchy – Zawsze możesz wpieprzać gwoździe. Przerobię ci kilka na opiłki, chcesz?
Nie obrażam się. Nie strzelam focha. Jestem ponad to. Zen.

Tymczasem późnym wieczorem, syn postanawia nawiązać z matką kontakt. Stuka od środka centralnie pod pępkiem, miarowo, w równych odstępach czasu, razy trzy. I już nie pozostawia wątpliwości, że może to efekt perystaltyki jelit. Zdecydowanie nie tym razem. Wydaje się być mocno poruszony dyskusją, jaką z profesorem Jackiem Bombą prowadzi Terakowska*. Też jestem poruszona, szczególnie konkluzjami kompletnie od czapy, które co jakiś czas sadzi pisarka. I boli mnie, że po zachwycie nad "Poczwarką" i "Ono", zderza mnie ta osoba ze swoimi dość specyficznymi przekonaniami. Postanawiam jednak zacisnąć zęby i dotrzeć do ostatniej strony.

_______________
* Być rodziną, czyli jak budować dobre życie swoje i swoich dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz